Na wstępie powiemy podstawową rzecz: „foteliki” z marketów, które można dostać w „okazyjnych” cenach (nawet za kilkadziesiąt złotych), nie są ŻADNĄ ochroną dla dziecka w podróży. Jedyne, przed czym chronią, to przed mandatem za brak fotelika w aucie. Jeżeli jednak dojdzie do zderzenia – skutki dla dziecka mogą być katastrofalne.
Te supermarketowe „cudeńka” są wykonane z najzwyklejszego styropianu. Dlatego więc Rodzice posiadający porządny, atestowany fotelik mogą się zdziwić, gdy odkryją, że w ich foteliku pod tapicerką również kryje się styropian. Jak to rozumieć? Czy to źle?
Styropian styropianowi nierówny
Nie, to nie jest źle, bo styropian stosowany w fotelikach porządnych firm to zupełnie inny styropian niż ten, z którego wykonane są „foteliki za dychę” (czyli zwykły ociepleniowy). Tworzywo wypełniające prawdziwe foteliki to specjalistyczny styropian energochłonny.
Jak sama nazwa wskazuje, styropian energochłonny pochłania energię, która powstaje podczas zderzenia – a to właśnie jest kluczem do bezpieczeństwa dziecka w foteliku. Dlatego styropian energochłonny jest w stanie zapewnić dziecku kompleksową ochronę na wypadek zderzeń.
Dla przykładu, są nim wypełnione foteliki renomowanego producenta Romer Britax, które niezmiennie otrzymują najwyższe noty w niezależnych badaniach, crash testach i testach ADAC. A Romerowi można zaufać w kwestiach bezpieczeństwa dzieci, co potwierdzają nie tylko opinie ekspertów, ale też zadowolonych Rodziców.
Nie bójmy się styropianu w fotelikach!
O ile nie pochodzi on z promocji w supermarkecie :–) Pamiętajmy: bezpieczeństwo dziecka w podróży to rzecz najważniejsza i nie warto oszczędzać na jego zdrowiu. Wybierajmy foteliki sprawdzonych producentów!