Bez kategorii

Diono Monterey 2 Isofix oczami Kamili autorki bloga “Mam czwórkę dzieci”

Diono Monterey 2 opinia klienta

Diono Monterey 2 Isofix

Ten tu młody człowiek ma 10 lat i… zawsze był wieeelki. Najwyższy w klasie, największy w przedszkolnej grupie… Ważył 9 kg w wieku 3 miesięcy! Mieliśmy z nim mały nomen omen kłopot, bo ze wszystkich fotelików wyrastał o wiele przed czasem!

Kłopot zrobił się pokaźny, jak Witek bardzo szybko przestał się mieścić w nasz drugi fotelik i wszystko wskazywało, że oto nadeszła pora kupić „dorosły fotelik” dla tego szkraba. Wiedzieliśmy, że to będzie zakup na bardzo długie lata, więc zadanie było… godne zastanowienia i dobrego rozeznania. No i wtedy Piotr z Grupy E-foteliki polecił nam taki fotelik o słonecznej nazwie (niegdyś Sunshine Kids Monterey dziś Diono Monterey 2), który dopiero wchodził na rynek. Mówił, że świetny, bardzo bezpieczny (4 gwiazdki w testach ADAC) że 3 razy tańszy, a jego zdaniem lepszy bo bardzo wygodny i mocno rozbudowany na tle konkurencji, że ma uchwyty na kubeczki, co jest tylko w najdroższych modelach najdroższych marek, że zdejmowany pokrowiec… dobra, dobra! Dużo mówił, a ja tylko czekałam, kiedy powie o wodotrysku i funkcji autoprania. Dziecko wybrało czerwony fotelik Montereya 2 od Diono, pokochało wujka Piotlka, i wsiadło. Po półtora roku drugi synek, Wojtek, wybrał zielony Diono Monterey 2 i pojechał. Kolejne dwa lata później skoczyliśmy do Piotrka po niebieskiego Montereya i ku naszej rozpaczy nie było ich już w sprzedaży (producent zmienił nazwę z Sunshine Kids na Diono). Piotrek wybrał dla nas inny fotelik, markowy marki Britax Romer. Dobry…

Diono Monterey 2 Isofix test długodystansowyMamy czterech synów i dużo podróżujemy. 6000 km po Bułgarii, 3000 km po Estonii, Wiedeń, Berlin, Karkonosze, Suwalszczyzna (możecie nas pośledzić na facebooku: „Mam czwórkę dzieci”, @synkowieczterejiswiat). Wszędzie jeździmy autem; licznik pokazuje 25 000 km rocznie. Najstarszy młody człowiek ma już 10 lat i… znowu przestaje mieścić się w fotelik. Po mieście jeździ bez niczego, bo jest już tak wysoki, że może, ale na podróż stanowczo żąda zwrotu fotelika. A od jakiegoś czasu zaobserwowaliśmy nowy powód bitew między braćmi: kto siedzi w którym foteliku. I choć teraz już zabrzmi to jak marketing bardzo grubo szyty, to jest to prawda: chłopcy biją się o miejsce w Montereyach. I choć starsze, brudniejsze (wiecie, 9 lat frytek, lodów i czekolady; żaden detergent do prania w pralce już tego nie bierze…), gdzieś tam trochę zmechacone są przedmiotem pożądania młodzieży. Chyba im się nie dziwię, bo są większe, głębsze, pod buzią mają milszą tkaninę, tapicerka nie zsuwa się im z zagłówka (co niestety ma miejsce w Romerze), oraz, co jest zaletą nie do pojęcia dla dorosłego, mają dwa pojemniki na klocki!!! (choć producent chyba zakładał, że na picie).

Dzieci rosną i wyprowadzamy już pierwsze foteliki z samochodu, ale chyba nie będę już pisać, które zostają 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *